Na szkole rodzenia, okazało się, że większość kursantów robi remont, bądź się przeprowadza... Wicie gniazda, a jak! Wydawał mi się, że w siódmym miesiącu podołam bez problemu zmianie miejsca zamieszkania. Wynajęliśmy niewielkie póki co mieszkanko, bo zaledwie 35 m. Wydawało się, że wystarczy pomalować... Taa... Odświeżanie zajęło półtora miesiąca. Brak czasu, stres, zmęczenie... wszystko z pewnością odbijało się na Róży! Drugi raz nie zdecydowałabym się na przeprowadzkę na ostatnią chwilę! Teraz jestem zadowolona z efektów naszej pracy. Kuchnia, która wyglądała tragicznie (meble były odrapane i koloru ciemnoniebieskiego), nadaje się do czegokolwiek, z pozoru niewielki pokój okazał się całkiem przestronnym miejscem. Teraz w końcu możemy na spokojnie udomawiać przestrzeń i oczekiwać na pojawienie się Róży...
Poniżej kilka zdjęć. Brak na nich pokoiku Róży, ale o tym już niebawem...
Zanim zaczęliśmy działać wszystko wyglądało tak:
Niestety nie zrobiłam porządnych zdjęć kiedy dostaliśmy klucze... Nie pomyślałam, teraz żałuję, bo zmiana jest naprawdę spora. Szczególnie w kuchni! Meble okleiłam własnoręcznie niewielkim kosztem, wymieniliśmy blat, zrobiliśmy półkę na książki kucharskie, Farba tablicowa nad blatem, relingi pod szafkami... Różnica spora! Koszt metamorfozy niewielki, za to ogrom pracy ciężarnej nie do przeliczenia na pieniądze. :)
Zanim zaczęliśmy działać wszystko wyglądało tak:
Niestety nie zrobiłam porządnych zdjęć kiedy dostaliśmy klucze... Nie pomyślałam, teraz żałuję, bo zmiana jest naprawdę spora. Szczególnie w kuchni! Meble okleiłam własnoręcznie niewielkim kosztem, wymieniliśmy blat, zrobiliśmy półkę na książki kucharskie, Farba tablicowa nad blatem, relingi pod szafkami... Różnica spora! Koszt metamorfozy niewielki, za to ogrom pracy ciężarnej nie do przeliczenia na pieniądze. :)
Zazdroszczę Ci ze masz to już za sobą. Ja mam termin na 30 grudnia i w tym tyg zaczynamy się przenosić do nowego mieszkania. Jestem przerażona! ;d niestety opóźnienia przeprowadzki nie do końca zależały od nas... A z aranżacja świetnie sobie poradziłas pomiMo tak zaawansowanej ciąży. Pięknie macie ;) My kobiety jesteśmy niezniszczalne! ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zycze pięknego rozwiązania! ;)
Uważaj na siebie i nie przemęczaj się! Chociaż nie jest to łatwe przy przeprowadzce...
UsuńPompony ciągle wiszą
OdpowiedzUsuńNo Mamo Izo ale się musiałaś umęczyć, teraz odpoczywać!!!
OdpowiedzUsuńZnam to, oj, znam... Gdyby moja ginekolożka, która pytała mnie tylko, czy spaceruję i odpoczywam, wiedziała, że w siódmym i ósmym miesiącu ciąży umyłam niemal wszystkie okna na mojej "budowie", że po trzykroć szorowałam podłogi w pokojach po gipsowaniu, że się wspinałam na meble kuchenne, żeby zrobić kurze.... Nie, nie było przeciwwskazań, miałam to szczęście, że wszystko było OK i naprawdę starałam się na nas uważać. Dlatego doprowadzanie domu do stanu używalności trwało 3 miesiące zamiast jeden. A teraz cieszę się i spokojnie wyczekuję mojej pociechy w swoim własnym, czystym domku. Jest pięknie :) Z moim poczuciem porządku i perfekcjonizmem wiem, że byłabym bardzo nieszczęśliwa, gdybym miała gdzieś jakiś budowlany bałagan...
OdpowiedzUsuńPS: Piękne mieszkanko - w Twoim stylu, przytulne i ciepłe :)
Wow! Jest przecudnie :) Idealnie urządzone 35m :) Gratuluję i mam nadzieję, że kiedyś sama będę umiała coś takiego zrobić :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, ze uwiłaś sobie piękne gniazdko! Pozazdrościć efektów :) samodzielnie wykonanie remontu cieszy podwójnie, zwlaszcza jak są takie niesamowite zmiany!
OdpowiedzUsuńMetamorfoza niesamowita - masz talent :D
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu i to nie tyle z powodu ciąży, ale Twojego/Waszego zmysłu estetycznego. Ja nie mam smykałki do urządzania, dobierania elementów do siebie itp. Nie tak dawno kupowaliśmy mieszkanie, więc miałam pole do popisu, ale podoba mi się tylko łazienka projektowana (układ) przez salon, w którym kupowaliśmy kafelki. Sypialnia ma piękny kolor i to w niej się dobrze czuję, ale salon - już bym go przerobiła, choć nie jest jeszcze skończony. Kolor ścian i mebli w aneksie już bym wymieniła :P
OdpowiedzUsuńTwoja kuchnia zachwyca przytulnością - z takiego nijakiego, wręcz wstrętnego kąta wydobyliście miły kącik do gotowania, aż się chce sięgnąć po książkę kucharską na półkę i wziąć się za gotowanie! Aż nie mogę się doczekać na pokój Róży!
PS. Widzę sporo znajomych książek (antologia Szczygła, reportaże Czarnego, Nasierowska, seria Poznaj Świat, Bieguny...). Mamy chyba nieco podobny gust, może dlatego czuję do Ciebie szczególny "sentyment" (nie wiem jak trafnie to nazwać, to słowo jest najbliższe), platoniczne, ale jednak - pokrewieństwo dusz? Do tej pory myślałam, że to kwestia tego, że zaczęłyśmy blogować niemal równocześnie (przynajmniej w moim odczuciu).
Widzisz, ja z zaciekawieniem zaglądałam na Twojego bloga, bo zawsze znalazłam tam coś dla siebie. No i przede wszystkim mądre opinie! I też mi się wydaje, że czytelniczo podobne gusty mamy (chociaż u mnie się zepsuł ostatnio i tylko kryminały pochłaniam! Ciąża mi Kubusia Puchatka z mózgu zrobiła :P). Mam nadzieję, że jeszcze będziemy miały okazje się spotkać!
UsuńZmiana - ogrooomna. Masz smak. A najlepszy dowód - jak Znajka się zadomowiła
OdpowiedzUsuńZnajka na parapetówkę dostała profesjonalne nowe posłanie :D wcześniej miała starą gąbkę zawiniętą w koc. Teraz to Pani na włościach ;)
UsuńRozumiem, że przez najbliższe pół roku nie płacicie za mieszkanie? Kochana, za tak odpicowane mieszkanie właściciel powinien wam szczodrze podziękować :) Bardzo przytulnie się u was zrobiło :) Masz świetny gust.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie i przytulnie. Podziwiam za ogrom pracy i pomysłowość ��
OdpowiedzUsuńAchh przeglądam tego posta chyba 4 raz i za każdym razem się zachwycam! :) Cudne mieszkanie!
OdpowiedzUsuńJa bym się nigdzie nie ruszała będąc w ciąży. nawet do głowy nie przyszłoby mi zmienianie lokum, chociaż po urodzeniu dziecka o przeprowadzkę jeszcze trudniej, więc chyba z dwojga złego lepiej wybrać to pierwsze :)
OdpowiedzUsuń