czwartek, 25 czerwca 2015

"Różnimisie", "Robimisie" Agata Królak



Trochę miałam wcześniej opory przed pisaniem o literaturze dziecięcej, ale moje dziecko rośnie, łatwiej je teraz zainteresować książeczkami. A w końcu któż lepiej niż Róża zweryfikuje czy coś jest godne uwagi, czy nie!
Na pierwszy ogień dwie pozycje, które w zachwyt wprawiły mamę! Jakoś wydania, ilustracje i prosty przekaz sprawiły, że zapałałam chęcią posiadania tychże książeczek. Jaka byłam szczęśliwa, kiedy moja córeczka wykazała nimi zainteresowanie! Powiedziałabym, że wręcz oszalała z radości. 

"Różnimisie" w prosty sposób pokazują i przede wszystkim uczą dzieci różnic. Misie pomagają ogarnąć przeciwieństwa. Mamy więc smutnego i wesołego misia, brudnego i czystego, czy np. silnego i słabego. Ilustracje stylizowane na dziecięce rysunki z pewnością przemówią do dzieciaków, wyglądają w końcu jakby wyszły spod ich ręki. 

"Robimisie" z kolei, to książeczka, dzięki której dowiemy się, czym misie się zajmują. Za pomocą atrybutów, charakterystycznych dla danego zawodu, zamieszczonych na każdym rysunku, dziecko poznaje trochę świat dorosłych. Wydaje mi się, że książeczka to świetna podkładka, kiedy przyjdzie czas wyjaśniania latorośli, gdzie mama i tata znikają na kilka godzin.

Książeczki przeznaczone dla grupy wiekowej +3, ale jak możecie zobaczyć na obrazkach poniżej, moje +5m świetnie się przy nich bawi.
A jako, że strony z twardej tektury zrobione, to i pogryźć sobie można ;)

My polecamy i czekamy na więcej!











Wydawnictwo: Dwie Siostry

wtorek, 23 czerwca 2015

Pierwszy ząb! Czyli w kalejdoskopowym skrócie o tym, co u nas słychać.


Długo milczałam, zawalona pracą nad łapaczami. Nie dajecie mi chwili oddechu! Nie przypuszczałam, że mogą się one aż tak podobać i każdy taki sygnał od Was bardzo mnie cieszy :)

A co u nas? Ha! Dzieję się, dzieje! Nadeszła chwila, żeby łóżeczko opuścić piętro niżej... Róża chociaż nie siedzi jeszcze, potrafiła się wspiąć po szczebelkach i przechylić na druga stronę... Tak więc mały uciekinier został spacyfikowany!

Pojawił nam się też pierwszy ząbek. Skończyły się przespane noce... Ale chyba nie możemy narzekać, bo mamy wesołe i skore do zabawy i poznawania świata dziecko.

A co u mnie? W końcu przełamałam opór przed wychodzeniem z domu! Mniej więcej do trzeciego miesiąca miałam z tym problem, stresowała mnie myśl, że dziecko zacznie płakać, że będę musiała karmić itd. Strach zupełnie dla mnie teraz niezrozumiały, towarzyszył mi naprawdę długo. Na szczęście ten etap mamy już za sobą...

Problem, który nas niestety nie opuszcza to ulewanie. Lekarze mówią, że to normalne i się unormuje... Szkoda tylko, że jeszcze chwila i kanapę będę miała do wymiany, bo przestanie się opłacać jej pranie :)

Często słyszę pytania o relację Róży i Znajki... No cóż... Śmiało mogę powiedzieć, że Znajka jest ulubiona zabawką Róży :D Pies na widok dziecka bierze "łapy za pas" i zwiewa gdzie pieprz rośnie, z kolei Róża na widok psa potrafi się przemieścić z jednego końca pokoju na drugi w takim tempie, że się zastanawiam czy to normalne w jej wieku... Niestety Znajka cierpi na kontaktach z dzieckiem, bo jak Róża złapie, to po prostu musi zaboleć :)

I tak w kilku zdaniach przypominam, że w blogosferze istnieję, chociaż ciągle szukam swojego pomysłu na to miejsce :)

A już niebawem postaram się zamieścić post, w którym pokażę masę zdjęć łapaczy, które dla Was robiłam :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...