Czasami przychodzą takie chwile, że dziecko po prostu płacze, jest niespokojne i drażliwe. W zasadzie można powiedzieć, że po prostu się drze! Nakarmione, przewinięte, kolka to to raczej nie jest, bo przecież tak szybko na rękach by się nie uspokajało... No właśnie! Na rękach... tylko ile można nosić? Kiedy w domu obiad do ugotowania, pranie do wyprasowania, że już nie wspomnę o tym, że człowiek chciałby sobie drzemkę uciąć, żeby chociaż trochę odespać nocne pobudki.
Mamy więc na tę okazję trzy uspokajacze, które niemal zawsze działają.
1. Aplikacja na telefon "Baby sleep sounds"
Ponieważ nie chciałam po całym domu biegać z suszarką (z pralką tym bardziej! :P) zaraz pierwszego dnia Róży w domu ściągnęłam aplikację. Na szczęście mam tablet, którego prawie nie używam, mogłam go więc odstąpić dziecku beż żalu... Aplikacja nie ogranicza się tylko do jednego dźwięku. Możemy przebierać między pralką, suszarką, odkurzaczem, falami, samolotem, samochodem itp... Czy szum działał na Różę na samym początku? Nie wiem :) Z pewnością nie szkodził :D Przyszedł jednak moment, że mój antytechnologiczny mąż stwierdził, że tablet w łóżeczku jest akurat nietypowym i niedziecięcym dodatkiem. Wtedy z pomącą przyszedł kolega z punktu drugiego! Ale Ale, kiedy niedomaga, wracamy do tabletu i dźwięku suszarki...
2. Miś Szumiś
Miś trochę inny niż wszystkie, z nietypowym designem, o bogatym, szumiącym wnętrzu... Młode mamy, takie jak ja, które miały dość biegania po domu z suszarką, wymyśliły tego nietypowego gościa. Głowa misia z czterema nogami, a wewnątrz szumiące serce... Do tego szeleszczące i wykonane z kontrastowych tkanin uszka i nóżki, które przykuwają uwagę dziecka.
Mechanizm Szumisia wyłącza się sam, po ok 30 min. I w tym momencie, z reguły biegniemy potykając się o własne nogi, bo nasze dziecko tak przyzwyczaiło się do szumu, że kiedy miś za wcześnie się wyłącza, Róża po prostu się rozbudza i trzeba jak najszybciej misia uruchomić. To chyba akurat niedobrze, ale ważne, że dziecko spokojne. Intensywność szumu można regulować, można się też do niego przyzwyczaić, co na początku wydawało mi się niemożliwe...
Miś pomaga się dziecku wyciszyć, jednak nie oszukujmy się... Cudów nie zdziała. Jeśli dziecko wpada wręcz w histerię, to na pewno żadem miś, tablet czy inna suszarka tutaj nie pomoże...
W moim odczuciu takie cuda robi gadżet z punktu trzeciego!
3. Chusta elastyczna
Napiszę od razu, że na chustach znam się słabo, opanowałam zaledwie jedno wiązanie, które w tym momencie zupełnie wystarcza. Mogę za to powiedzieć na 100% jedno... Gdyby nie chusta pewnie już kilka razy przeżyłabym jakieś małe załamania. Są chwile, że Róża płacze i naprawdę nie da się stwierdzić dlaczego. Niby wszystko jest ok, a jednak dziecko nie chce się uspokoić. I w takich właśnie momentach szybko się obwiązuję, wkładam dziecko i po minucie dwóch mam przy sercu śpiącego aniołka. Ręce wolne, więc mogę się zająć domowymi obowiązkami, a po pół godzinie, kiedy mała już dość mocno śpi, pozbywam się słodkiego balastu, przekładając ją do łóżeczka. Czasami się rozbudza, ale z reguły śpi już do kolejnego karmienia. Po prostu wybawienie!
Nie mogę się już doczekać wiosny, kiedy z dzieckiem w chuście będę mogła zacząć wychodzić. Do tego czasu mam nadzieję, że uda mi się znaleźć jakiegoś doradcę od chust, i wymienić elastyczną, którą aktualnie posiadam na tkaną. Bo z chustą zdecydowanie nie mamy zamiaru się rozstawać!
I tyle w temacie. Mój mąż ma jeszcze jeden sposób, który działa, ale chyba nie powinnam o nim pisać za dużo... :D
A Wy jakie macie sposoby na uspokojenie dziecka?