czwartek, 19 lutego 2015

Dla Leonarda!



Leoś urodził się 18.04.2014 roku z ciężką wada wrodzoną obu nóżek (Fibular Hemimelia - brak kości strzałkowych, niedorozwój kości piszczelowych oraz stópek). Żeby mógł kiedyś chodzić na własnych nóżkach, pójść z rodzicami na spacer, czy pograć z kolegami w piłkę, potrzebuje licznych kosztownych operacji i długotrwałej rehabilitacji.

Leoś jest podopiecznym Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą"

 www.dzieciom.pl/podopieczni/25705

Jako, że Leoś jest synem moich znajomych i potencjalnym narzeczonym córki, nie ma innej możliwości... Musimy pomóc. Z tej okazji zrobiłam łapacz snów, który trafił na licytację wraz z innymi przedmiotami


Po więcej szczegółów zapraszam na facebookowe wydarzenie (KLIK) Co jakiś czas będą się tam pojawiać kolejne przedmioty, które będzie można nabyć drogą licytacji, a całość zysków przeznaczona zostanie na pomoc Leosiowi. Wydarzenie powstało z inicjatywy cudownej kobiety - Marty Zawilińskiej, która tworzy piękne misie i postanowiła kilka z nich przeznaczyć na aukcje. Znajdziecie ją i jej misie tutaj -> KLIK


Zapraszam więc na facebook i zachęcam do licytacji!

A jeżeli komuś się łapacz podoba, to mogę podobne zrobić na zamówienie :)
kontakt: iza.bela19@wp.pl

Pozdrawiam!

wtorek, 17 lutego 2015

Nasze uspokajacze, kiedy dziecko płacze...

Czasami przychodzą takie chwile, że dziecko po prostu płacze, jest niespokojne i drażliwe. W zasadzie można powiedzieć, że po prostu się drze! Nakarmione, przewinięte, kolka to to raczej nie jest, bo przecież tak szybko na rękach by się nie uspokajało... No właśnie! Na rękach... tylko ile można nosić? Kiedy w domu obiad do ugotowania, pranie do wyprasowania, że już nie wspomnę o tym, że człowiek chciałby sobie drzemkę uciąć, żeby chociaż trochę odespać nocne pobudki.
Mamy więc na tę okazję trzy uspokajacze, które niemal zawsze działają.

1. Aplikacja na telefon "Baby sleep sounds"

Ponieważ nie chciałam po całym domu biegać z suszarką (z pralką tym bardziej! :P) zaraz pierwszego dnia Róży w domu ściągnęłam aplikację. Na szczęście mam tablet, którego prawie nie używam, mogłam go więc odstąpić dziecku beż żalu... Aplikacja nie ogranicza się tylko do jednego dźwięku. Możemy przebierać między pralką, suszarką, odkurzaczem, falami, samolotem, samochodem itp... Czy szum działał na Różę na samym początku? Nie wiem :) Z pewnością nie szkodził :D Przyszedł jednak moment, że mój antytechnologiczny mąż stwierdził, że tablet w łóżeczku jest akurat nietypowym i niedziecięcym dodatkiem. Wtedy z pomącą przyszedł kolega z punktu drugiego! Ale Ale, kiedy niedomaga, wracamy do tabletu i dźwięku suszarki...



2. Miś Szumiś

Miś trochę inny niż wszystkie, z nietypowym designem, o bogatym, szumiącym wnętrzu... Młode mamy, takie jak ja, które miały dość biegania po domu z suszarką, wymyśliły tego nietypowego gościa. Głowa misia z czterema nogami, a wewnątrz szumiące serce... Do tego szeleszczące i wykonane z kontrastowych tkanin uszka i nóżki, które przykuwają uwagę dziecka. 
Mechanizm Szumisia wyłącza się sam, po ok 30 min. I w tym momencie, z reguły biegniemy potykając się o własne nogi, bo nasze dziecko tak przyzwyczaiło się do szumu, że kiedy miś za wcześnie się wyłącza, Róża po prostu się rozbudza i trzeba jak najszybciej misia uruchomić. To chyba akurat niedobrze, ale ważne, że dziecko spokojne. Intensywność szumu można regulować, można się też do niego przyzwyczaić, co na początku wydawało mi się niemożliwe...

Miś pomaga się dziecku wyciszyć, jednak nie oszukujmy się... Cudów nie zdziała. Jeśli dziecko wpada wręcz w histerię, to na pewno żadem miś, tablet czy inna suszarka tutaj nie pomoże...
W moim odczuciu takie cuda robi gadżet z punktu trzeciego!



3. Chusta elastyczna

Napiszę od razu, że na chustach znam się słabo, opanowałam zaledwie jedno wiązanie, które w tym momencie zupełnie wystarcza. Mogę za to powiedzieć na 100% jedno... Gdyby nie chusta pewnie już kilka razy przeżyłabym jakieś małe załamania. Są chwile, że Róża płacze i naprawdę nie da się stwierdzić dlaczego. Niby wszystko jest ok, a jednak dziecko nie chce się uspokoić. I w takich właśnie momentach szybko się obwiązuję, wkładam dziecko i po minucie dwóch mam przy sercu śpiącego aniołka. Ręce wolne, więc mogę się zająć domowymi obowiązkami, a po pół godzinie, kiedy mała już dość mocno śpi, pozbywam się słodkiego balastu, przekładając ją do łóżeczka. Czasami się rozbudza, ale z reguły śpi już do kolejnego karmienia. Po prostu wybawienie!
Nie mogę się już doczekać wiosny, kiedy z dzieckiem w chuście będę mogła zacząć wychodzić. Do tego czasu mam nadzieję, że uda mi się znaleźć jakiegoś doradcę od chust, i wymienić elastyczną, którą aktualnie posiadam na tkaną. Bo z chustą zdecydowanie nie mamy zamiaru się rozstawać!


I tyle w temacie. Mój mąż ma jeszcze jeden sposób, który działa, ale chyba nie powinnam o nim pisać za dużo... :D

A Wy jakie macie sposoby na uspokojenie dziecka?

piątek, 13 lutego 2015

Tutu... Tiulowa spódniczka krok po kroku

Kolejny post z cyklu "Zrób to sam i miej satysfakcję :D"!

Tiulowa spódniczka marzyła mi się od dawna, chociaż Róża jest jeszcze na nią zdecydowanie za mała... Niemniej, już jakiś czas temu rozpoczęłam poszukiwania i rozglądałam się w sklepach. Niestety nie znalazłam nic, co by mi odpowiadało, a jak już trafiałam na coś ładnego, to cena okazywała się zaporowa. Z pomocą przyszła w końcu siostra, która wysłała mi internetową inspirację. Spódniczkę, którą wykonać można w 20 min, bez użycia maszyny do szycia! A efekt... Jak na mój gust świetny!

Do wykonania potrzebne będą:
  • tiul w rolce (ja zużyłam 2 rolki szerokie na 15 cm i długie na 9 m. Na allegro znajdziecie tiul w cenie ok 4 zł za rolkę)
  • gumka
  • nożyczki
  • Bawełniana wstążka i guzik (opcjonalnie)
Moja spódniczka ma obwód w pasie ok 38 cm bez naciągania gumki, a tiul długi jest na ok 18 cm. To ile tiulu zużyjecie zależne jest przede wszystkim od obwodu w pasie i długości spódniczki.

Gumkę zszyłam tworząc okrąg i zaczęłam obwiązywać tiulem. Każdy pasek o długości ok 40 cm składałam na pół i zawijałam wokół gumki jak na zdjęciu poniżej: 


I systematycznie, obwiązywałam całą gumkę...



Na koniec przywiązałam bawełnianą wstążkę i przyszyłam guzik.


I gotowe!




Koszt całości to max 15 zł, czas wykonania ok 30 min, a satysfakcja... bezcenna ;)




czwartek, 5 lutego 2015

Kosmetyczka niemowlaka - czyli krótko o tym jak sprawdziły się nasze zakupy.

Będąc jeszcze w ciąży zaopatrzyłam się w kosmetyki niezbędne do pielęgnacji niemowlaka (Pisałam o tym w tym wpisie -> klik). Przyznam, że niektóre zakupy zrobiłam trochę w ciemno, nie czytając nic o składach specyfików. Wiele z zakupów leży więc teraz i się kurzy... Ewentualnie służy mamie, a nie dziecku :)

Kosmetyczka Róży uszczupliła się więc i wygląda obecnie tak:


Emolium używaliśmy, gdyż Róża już w szpitalu dostała uczulenia i miała bardzo suchą skórę. Kilka kąpieli i skóra wróciła do normy, a my Emolium zamieniliśmy na Ziajkę. Ziajki z kolei używam i ja i Róża :)

Chusteczki Huggies mają świetny skład, o czym dowiedziałam się dzięki Sroce (klik), dodatkowo są mocno nawilżone i pięknie pachną. Używamy, kiedy przytrafi nam się jakaś grubsza sprawa ;) A normalnie służą nam waciki z przegotowaną wodą.

Co do pupy? Na co dzień używamy kremu Babydream, oczywiście ze względu na bardzo dobry skład. Po raz kolejny blog Sroki przekonał mnie do zakupu jakiegoś specyfiku i rzeczywiście się sprawdza. Mamy jeszcze krem do przewijania z Musteli, ale używamy go tylko wtedy, kiedy pojawiają się jakieś zaczerwienienia.

Octanisept, jak pewnie się domyślacie niezbędny do pielęgnacji kikuta i mojej rany po cesarce. Powoli odchodzi w zapomnienie.

I na koniec krem na niepogodę Babydream. Kolejny zakup podyktowany bardzo dobrym składem. Kosmetyki Rossmanowskie nie zawodzą i sama coraz częściej decyduję się na ich zakup do swojej kosmetyczki.

To by było na tyle... Podobno im mniej, tym lepiej. Skóra Róży ma się na razie świetnie i mam nadzieję, że tak właśnie pozostanie.

niedziela, 1 lutego 2015

Nowości w szafie i pokoju Róży...

Zawsze lubiłam oglądać posty wyprawkowe i wszystko co związane z zakupami :) Postanowiłam więc, że sama od czasu do czasu zrobię jakiś wpis o nowościach w szafie Róży. Oczekując jej myślałam, że będziemy codziennie łądnie się ubierać i rzeczywiście... przebieramy się kilkanaście razy dziennie ponieważ po każdym posiłku Róża ulewa i moczy to co ma na sobie. Tak więc wybiła mi trochę z głowy strojenie... Niestety nie potrafi wybić mi z głowy zakupów, zwłaszcza w gorącym okresie wyprzedaży. Kupuję więc i mam nadzieję, że ulewanie w końcu się skończy!

 Powoli też pojawiają się nowe gadżety. Póki co, Róża jest mało zainteresowana czymkolwiek, poza cyckiem, czystą pieluchą i spaniem, ale w końcu powoli, powoli zacznie się to zmieniać...

W matach Skip Hop jestem zakochana! Chociaż uważam, że ich ceny są trochę za wysokie... Zdecydowałam się w końcu na mini matę, a na decyzji zaważyło moje zamiłowanie do sówek ;) 





Czas na wyprzedażowe łupy :)
Nie mam niestety zbyt wielu możliwości biegania po sklepach, więc jak tylko nadarzyło się kilka okazji wykorzystałam je i udało mi się skorzystać z końcówek wyprzedaży. Przy okazji prezentuję też kilka prezentów, które Róża otrzymała od odwiedzających ją osób ;)


Reserved 19,99 zł

Reserved 14,99

5 10 15 - 7,99 zł

5 10 15 - 9,99 zł

Prezent ;)

TkMaxx - 34,99 zł

Reserved 9,99 zł

Reserved 9,99 zł

Reserved 9,99 zł

TkMaxx - 40 zł

George - prezenty

Smyk 35 zł/3 szt

5 10 15 - prezent

H&M - prezent
I tyle. ;) Teraz tylko czekać, aż Róża urośnie i ubranka będą jej dobre ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...