środa, 3 września 2014

Pierwszy trymest ciąży


Nie będę tu wyciągać przepisywać tego, co można znaleźć w książkach, bo to mija się z celem. Napiszę jedynie o własnych "doświadczeniach"

To nie jest moja pierwsza ciąża... Na początku tego roku poroniłam w 9 tyg. Straszne doświadczenie, o którym prawdopodobnie nigdy nie zapomnę... Tym wielkie było więc moje zaskoczenie, kiedy zaledwie po niecałych dwóch miesiącach okazało się, że jestem w kolejnej ciąży (lekarze kategorycznie zabraniali mi zachodzić w ciążę przez minimum 3 miesiące). Pierwsze uczucie to obezwładniający strach. Strach przed tym, że historia się powtórzy. Ten strach towarzyszył mi do 12 tygodnia i dopiero kiedy przekroczyłam tę "krytyczną barierę" odrobinę się uspokoiłam. Niemniej, przed każdą wizytą u lekarza jest mi niedobrze, serce mocniej bije i nie czuję się najlepiej... Dopiero pierwsze badanie prenatalne i świetne na nim wyniki jakoś pozwoliły mi zacząć się ciążą cieszyć (chociaż wszelkie jej objawy skutecznie tę radość obrzydzają)

Ciąża to podobno, jak niektórzy mówią, stan błogosławiony... Taa... Ja podziękuję za takie błogosławieństwo! :) Zazdroszczę bardzo kobietom, które prawie nie czują, że są w ciąży, pracują normalnie, nie są zmęczone i po prostu im się chce!
Mój pierwszy trymestr był bardzo monotonny. Spałam mniej więcej 16 h na dobę  (Na szczęście przebywam na L4 od 7 tygodnia). Nie było siły, która by mnie wyciągnęła z łóżka (tutaj wielki pokłon dla tych kobiet, które ze względu na posiadane już dzieci czy pracę nie mogą sobie na takie coś pozwolić... Jak wy to u licha robicie?!).
Według wieczornych mdłości można było sobie u mnie nastawiać zegarek. Od 18 ubikacja musiała znajdować się w bliskiej odległości i być w każdym momencie dostępna... i tak do 14-15 tygodnia :) Mój stan można było określić jako totalne zniechęcenie i niechęć do wszystkiego. Nie będę się oczywiście rozwodzić nad innymi nieprzyjemnościami, typu zaparcia, albo dla odmiany biegunka... Bo niestety i to mnie na zmianę dopadało. Ot i takie życie...

Jeśli ciąża nie jest chorobą, to czym ja pytam? Objawy świadczą zdecydowanie, że coś jest nie tak :)

Cieszę się bardzo, że jestem w ciąży i rośnie we mnie Róża, ale nigdy nie określę tego stanu mianem  najlepszego okresu w moim życiu. Bo zdecydowanie nim nie jest! :) A najgorsze tak naprawdę przede mną,...
A już niebawem kończę drugi trymestr i nie omieszkam podzielić się doświadczeniami z tego okresu. I bynajmniej nic jakoś specjalnie się nie poprawiło!

7 komentarzy:

  1. Ciąża to ani wakacje, ani choroba, tylko stan w którym rozwija się w nas nowe życie, a nad tym trochę nasz organizm musi popracować, więc nic dziwnego, że czasami czujemy się okropnie :(:(:(

    Pozdrawiam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś typem organizmu, który źle znosi ciążę - taki los. Pociesz się, że to nie będzie trwało wiecznie.
    U mnie akurat było odwrotnie. Inny typ jestem :)
    Trzymaj się, wypoczywaj, dbaj o siebie i się rozpieszczaj :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, miałam podobnie, tyle, że u mnie wymioty utrzymywały się do 20 tygodnia. Ale wiem dla kogo cierpię :)

    Współczuję wcześniejszych przeżyć, ja przeżyłam "tylko" ciąże biochemiczną, przez kilka dni żyłam szczęśliwa, że jestem w ciąży zanim się skończyło a i tak mocno to przeżyłam. Tym bardziej ci współczuję. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wprawdzie ja czułam się w ciąży rewelacyjnie, ale zgadzam się, że jest to pewna forma może nie choroby, ale nie wiem kalectwa? Z uwagi na mnóstwo ograniczeń zwłaszcza w ostatnich tygodniach - nie schylisz się, nie zawiążesz buta, nie obetniesz paznokci u nóg, chodzisz dziesięć razy wolniej, męczysz się po dwóch schodkach itd. Jak urodziłam byłam przeszczęśliwa i po kilku tygodniach, gdy widziałam kobiety w ciąży myślałam sobie 'jak to dobrze, że już mam to za sobą'. Najgorszy dla mnie nie był poród (akurat łatwo poszło), ale właśnie te ostatnie tygodnie. Jestem dość energiczną osobą i okropnie się umęczyłam po koniec ciąży. Podziwiam kobiety, które decydują się na dzieci rok po roku, ja zdecydowanie potrzebuję przerwy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się chce płakać na widok roweru... Wcześniej codziennie jeździłam, chociażby do pracy. teraz spacer to jest wysiłek, a przecież do końca ciąży jeszcze daleko... Brakuje mi pracy, aktywności itd. Nie powinnam narzekać, w końcu już niebawem będę mogła przytulić dziecko, ale zmiana sposobu życia była gwałtowna i trudna :)

      Usuń
  5. U mnie mdłości ustąpiły jakoś w piątym miesiącu, za to teraz jestem wybitnie nie do życia. Za szybko się męczę, zbyt wiele ograniczeń mam narzuconych. Podobnie jak Ty, strasznie tęsknię za rowerem i sportem w ogóle...

    Powodzenia w trzecim trymestrze! Nie ma lekko, wiem coś o tym :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana przede wszystkim Ci bardzo gratuluję. Przez to, że trafiłaś na mojego Instagrama ja cieszę się, że trafiłam do Ciebie :) Ja przeżyłam identyczny pierwszy trymestr, pisałam o nim również na swoim blogu. Również zastanawiałam się jak to jest czuć się tak podle i jeszcze opiekować się starszym dzieckiem. Zapewne za jakiś czas tego doświadczę :) U mnie na szczęście drugi i trzeci trymestr przebiegał szczęśliwie i bez większych dolegliwości. A co najgorsze czyli poród dopiero przed Tobą a potem wcale nie jest łatwiej :))) Ale za to jest cudownie! Nie da się opisać ani wyobrazić jak kocha się swoje dziecko... Wszystkiego dobrego Ci życzę i odpoczywaj ile możesz!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...