czwartek, 25 września 2014

Kilka słów o "dobrych radach" ;)

Odkąd jestem w ciąży, mam wrażenie, że z automatu otoczenie odjęło mi inteligencji. Prym wiedzie rodzina, która traktuje mnie tak, jakbym nie miała za grosz rozumu. Do czego piję... Oczywiście do dobrych rad! Mam dziwne wrażenie, że nagle wszyscy znają się na wszystkim lepiej, zakładając jednocześnie, że ja nie znam się na niczym.

I fakt! Jestem zielona, ale mam swój rozum, czytam, prowadzę obserwacje, wyciągam wnioski. Jednym słowem... Staram się myśleć!

Dlatego ostatnio dostaję ataków płaczu i histerii (hormony oczywiście szaleją i nie panuję nad emocjami...), kiedy słyszę po raz kolejny zdania typu:
- Naprawdę chcesz wydać na to tyle pieniędzy?! (tak, chcę!)
- Jesteś pewna, że dasz radę dojechać do Krakowa (Nie... urodzę w ciągu godziny na autostradzie...)
- Nie powinnaś nigdzie się ruszać, to niebezpieczne! (????)
- Czy to aby na pewno będzie potrzebne dziecku? (nawet jeśli nie będzie, to chcę to kupić, a Tobie nic do tego!)
- Powinnaś jeść za dwoje, za mało jesz zdrowych rzeczy! (taaa, a moje dziecko waży jak ja 70 kg i potrzebuje tyle samo kalorii ile pochłaniam ja...)
- Kup ten wózek, bo ktoś kiedyś powiedział o nim, że jest dobry! (Nie podoba mi się, bo ma kolor kupy!)
- Czy ty możesz to pić/jeść? (nie, nie mogę, celowo się podtruwamy...)

I tak mogłabym w nieskończoność...

Ja wiem, że wszyscy wokoło chcą dla mnie jak najlepiej, ale litości! Ja naprawdę potrafię myśleć i wiem co dla mnie i dla dziecka będzie dobre. Nie zaszkodzę sobie, a tym bardziej Różyczce. Potrafię też dokonywać racjonalnych zakupów i cenię sobie dobre rady, ale nie od osób, które same nie mają pojęcia o czym mówią!

I to taki mój mały apel, aby uważać na "dobre rady" serwowane kobiecie w ciąży... Hormony szaleją, po co ryzykować napad histerii? ;)

9 komentarzy:

  1. Na szczęście moja rodzina jakoś oszczędza mi dobrych rad. Moja mama urodziła nas pięcioro, więc niby mogłaby się wymądrzać, ale bardzo sobie cenię jej zaufanie i spokój z jakim podchodzi do pierwszego wnuka w rodzinie. Jest oczywiście troska i wszelka pomoc, ale bez przesady.

    Najbardziej irytują mnie dobre rady otoczenia i zbzikowanych znajomych. Zwłaszcza na punkcie diety. Mało przydatne te uwagi, jeśli nudności dają się we znaki i na nic nie ma się apetytu. Albo to idiotyczne hasło 'jedz za dwóch'. Na ulotce mojej ukochanej kawy dla mam - Mama Coffee, która uratowała mnie przed moim uzależnieniem od kawy, przeczytałam najmądrzejsze na świecie zdanie: "Jedz dla dwóch". Jedno słowo, a tak wiele zmienia!

    Trzymaj się i nie przejmuj. Pamiętaj, że to Wasze życie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie/nas się czepiają o wózek, bo czemu taki drogi jak są tańsze... Są. No i co?
    Po co mi tyle wszystkiego, ubranek, kocyków, kosmetyków dla dziecka? Bo chciałam, bo mi się coś podobało..

    To moje pierwsze (i może ostatnie) dziecko. Czemu mam sobie na nie żałować?

    Wydaje mi się, że starsze pokolenia myślą, że skoro kiedyś a) czegoś nie było b) czegoś się nie używało to nam też to będzie zbędne. U mnie głownie objawia się to w ułatwiaczach życia, np. sterylizator (wrzątek ci nie wystarczy?), podgrzewacz do butelek (to samo), stojak do wanienki (mam przecież stół) i tak dalej, i tak dalej.

    Ja zawsze mówię, żeby dali mi się tym wszystkim nacieszyć, zakupami, możliwościami wyboru i dać możliwość popełnienia błędu. Bo przecież to oczywiste, że coś może mi się faktycznie nie przydać :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ja to znam! Na szczęscie moja mama mi nic nie mówi, za to teściowa wkurza mnie niemiłosiernie bo daje kretyńskie rady typu "Nie oglądaj w ciąży horrorów tylko same filmy familijne i bajki" (nie przetłumaczę, że ja nie reaguję na horrory jak ona), jedz normalnie, powinnaś przestać się odchudzać (nie odchudzam się tylko zdrowo odżywiam) itd. Mąż tylko raz się mnie dla żartów spytał czy nie powinnam chodzić jak ciężarna, czyli wolniej :P Poza tym jedyne co od niego słyszę to "leń się i nic nie rób" :D

    Na temat wyprawki mało co słyszę bo nic nie mówię... Raz się odezwałam, że mamy wózek to się nasłucham bo teściowej nie pasował... Więc teraz olewam temat, ona i tak mi nawet jednego ubranka nie kupiła więc dochodzę do wniosku, że nie ma podstaw do jakikolwiek uwag. Moja mama zaś przegina w drugą stronę bo kupuje malutkiej ubranka w każdym możliwym rozmiarze i nie dociera, że powinna brać takie 0-3m, w rezultacie mam ciuszki nawet dla dwulatki. :P Ale jej złego słowa nie powiem bo widzę jak się cieszy i wiem, że chce dobrze. Ciuszki i tak się przydadzą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na takie irytujące rady jest rada - miło się uśmiechaj i puszczaj mimo uszu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, znam TEN ból ;) Ze spokojem znoszę "rady" od koleżanek, obcych ludzi tzn. słucham i robię swoje. Najgorzej jest z rodziną (tzn. "przybraną rodziną" - patrz teściowa i spółka). Mimo że obiecuję sobie po raz 100 - nie będę się denerwować, przejmować itp, nie zawsze się udaje. Bo jak zachować spokój kiedy ma się teściową "wiem wszystko najlepiej"? Metoda, która trochę się sprawdza to dawkowanie informacji o poczynionych/planowanych zakupach, mówienie, że ma się już wszystko i nic nie potrzeba. Mimo wszystko najgorsze chyba przed nami, bo kiedy urodzi się dziecko ilość i częstotliwość "porad" zwiększy się kilkukrotnie. Chyba trzeba wtedy głęboko oddychać, liczyć do 10 i być asertywnym...Mam nadzieję, że uda mi się to wprowadzić w życie i nie zwariować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak czytam Wasze komentarze to stwierdzam, że mam szczęście do teściowej, która twierdzi jedynie, że sami o wszystkim się przekonamy i się nie wtrąca, co najwyżej pomaga :D

    OdpowiedzUsuń
  7. a z ciekawości, skąd jesteś? ja jestem z Jaworzna i też zastanawiam się poważnie nad porodem w KRK. Termin mam na 30 grudnia ;-) może się spotkamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem z Bytomia, a do Krakowa chciałam się wybrać tylko na wycieczkę ;) Rodzić będę w Rudzie Śląskiej :)

      Usuń
  8. taaak.... skąd ja to znam... Wózek nie taki bo na trzech kołach i niewygodny do prowadzenia (to chyba ja będę wychodziła na spacery najczęściej),
    musisz się zdrowo i regularnie odżywiać (...bez komentarza...)
    pewnie jak urodzisz zmienisz zdanie by wydawać pieniądze na nowe ubranka bo szybko dziecko wyrasta... (hmmm nie?)
    i moje ulubione: A czy Ty będziesz umiała pojechać autobusem z dzieckiem (w drodze do centrum napotkana dobra dusza-sąsiadka).....
    i też wiele razy płakałam i się denerwowałam. Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...