piątek, 19 września 2014

Czy stać mnie na dziecko?


Źródło

Zupełnie przez przypadek, trafiłam na artykuł który dał mi do myślenia. Siedzi mi w głowie i nie potrafię się go pozbyć... Przeczytałam list pewnej kobiety, która bardzo chce mieć dziecko, ale jak sama wylicza... Nie stać jej -> KLIK

Po przeczytaniu zaczęłam się zastanawiać, czy w takim razie mnie stać na dziecko, bo moja sytuacja bynajmniej nie jest lepsza niż tej dziewczyny... Baa, powiedziałabym nawet, że mam mniej. A dziecko w drodze!

Oczywiście Róża jest planowanym dzieckiem, chociaż jej planowanie nie polegało na siedzeniu z kartką i długopisem i liczeniu. Planowanym, bo bardzo chcianym. Prawda jest taka, że kiedy się zdecydowaliśmy, mieszkaliśmy z jeszcze nie mężem w dwóch różnych miastach i byliśmy związkiem na odległość. Wiedzieliśmy, że jedno z nas będzie musiało się przenosić i zmieniać pracę, była to więc jakaś niewiadoma. Nie zarabiamy majątku (ok 3600 zł razem), mamy jakieś swoje zobowiązania, karty i mini kredyty, do tego kredyt na wesele, którego bynajmniej nie żałujemy, ale który trochę ciąży :) Chwilowo nie mamy też perspektywy na kupno mieszkania, więc przynajmniej przez najbliższe dwa lata będziemy wynajmować (34 m). Rodzice pewnie pomogę, ale ich możliwości też raczej zaliczamy do niewielkich. Perspektywa więc wydaje się być nieciekawa, przynajmniej gdybym podchodziła do tego tak jak dziewczyna z listu.

Staram się ją zrozumieć, bo strach przed nieznanym i niemożnością dania dziecku tego co powinno dostać jest naprawdę wielki, ale czy aby na pewno powinno się rezygnować z kogoś, kogo się bardzo pragnie, ponieważ w "Polsce żyje się źle"?
Dziecko kosztuje, każdy rodzic to prawdopodobnie potwierdzi, ale mam wrażenie że żyjąc w konsumpcyjnym świecie trochę się z tymi kosztami zapędzamy. Oczywiście nie mam o tym jeszcze zielonego pojęcia i pewnie zdziwię się, kiedy mała się urodzi, ale czy naprawdę nie da się do tego wszystkiego podejść rozsądnie?
Mniej więcej od 4 miesiąca zaczęłam się przygotowywać do przyjścia na świat dziecka. Stopniowo, bez wielkich wyrzeczeń kompletuję wszystko to co niezbędne. Z radością przyjęłam stosy ubranek od koleżanki i szwagierki, buszuję w lumpeksach i na wyprzedażach. Szperam na aukcjach allegro i szukam okazji. Czasami wpadnie mi w oko jakaś droższa rzecz, którą chciałabym kupić, staram się więc po trochu odkładać, żeby nie nadwerężyć i tak kiepskiego budżetu. Wiele rzeczy i ozdób, zamiast kupować robię sama. Do końca ciąży zostały 3 miesiące a wyprawki skompletowałam już mniej więcej 3/4. Do tego jakieś mebelki, farba do odświeżenia wynajmowanego mieszkania (promocja). Ktoś powie, że już sama opieka medyczna kosztuje, ale tego też nie odczuwam. Mam świetną lekarkę z kasy chorych. Na wizyty biegam teraz co dwa tygodnie, mam wszystkie badania robione regularnie. Trzeba się oczywiście liczyć z kosztem badań prenatalnych (ja na szczęście miałam skierowanie), ale badania są w dłuższych odstępach czasu i przy rozsądnym gospodarowaniu, nie trzeba całej kwoty na raz wyrzucać. Oczywiście mówię teraz o przypadku takim jak mój, kiedy wszystko przebiega prawidłowo.

Ogólnie dajemy radę, wystarcza nam na jedzenie, chociaż odczuwamy, że nie jest łatwo i pieniądze szybciej topnieją. No ale właśnie... Nie liczyliśmy, że będzie łatwo, wręcz przeciwnie. Czasami mam ochotę się rozpłakać ze zmartwienia, czy aby na pewno wszystko przeliczyłam i dlaczego zabrakło na jakąś opłatę o której zapomniałam! Tylko po co to? Cały strach rekompensują mi coraz silniejsze kopniaki i to magiczne oczekiwanie :)

Najważniejsze co powinniśmy dać dziecku to miłość i zainteresowanie i chyba tego nigdy nie powinno mu zabraknąć. Cała reszta to dodatek. Kosztowny dodatek, ale wierzę, że przy dobrej organizacji, której cały czas się uczę (z natury jestem niestety rozrzutna) wszystko da się ogarnąć. Oczywiście nie mówię tu o przypadkach skrajnych, gdzie rzeczywiście sytuacja jest dramatyczna, a jedynie odwołuję się cały czas do tego co przeczytałam.

Nie wiem czy myślę dobrze, ale wydaje mi się, że gdyby nasi rodzice mieli podobne podejście jak dziewczyna z listu, to połowy z nas nie byłoby na świecie. Bo wiem, że moim rodzicom, czy rodzicom moich znajomych nie było łatwo, a jednak rekompensowali braki miłością. I to jest najważniejsze...

I tyle. :)

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się w 100%. Tak naprawdę nigdy nie ma "idealnego" momentu na dziecko, bo zawsze znajdzie się wymówka (praca, pieniądze, własna wygoda...). Dla mnie posiadanie dziecka (już niedługo;)) jest wielkim cudem i nie się go skalkulować w jakichkolwiek wyliczeniach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakby tak wszystko przeliczać, to nikogo nie byłoby nawet stać na normalne życie, a jednak społeczeństwo jakoś funkcjonuje. Jasne, chciałabym mieć możliwość wejścia do sklepu i kupienia wszystkiego o czym zamarzy moje dziecko, ale życie pokazuje, że dzieci bogatych rodziców, nawet jeśli mają 'wszystko', tak naprawdę szczęśliwsze nie są...

    Mam obok siebie taką marudzącą parę, która nie potrafi przeżyć od wypłaty do wypłaty. Zarabiają w sumie więcej niż my z Marcinem, nie muszą opłacać mieszkania, a jednak tak gospodarują pieniędzmi, że nie dają sobie rady. Ale to się bierze z takich teoretycznie małych spraw - ja gotuję w domu, oni jadają głównie w fast-foodach. Ja buszuję po sklepach szukając promocji - oni nie zwracają na to uwagi. Ja nie potrzebuję co miesiąc góry nowych ubrań, ona nawet ich wszystkich nigdy nie włoży, ale na okrągło wydaje. Itd. itd.

    Ogarnięcie domowego budżetu jest kluczem do sukcesu - uczyliśmy się tego przez pierwsze miesiące wspólnego mieszkania, a teraz mamy tego owoce - oszczędności, w miarę spokojne życie. Jasne, mieszkamy na wynajmowanym [na szczęście od znajomych, więc niedrogo], a lodówkę kupowaliśmy na raty, ale cieszymy się tym, co mamy. Dziecko kosztuje? Wierzę, że sobie poradzimy. Nie będzie mieć tysiąca wypasionych zabawek, ale naprawdę jest to taka błahostka, że nawet nie zawracam sobie tym głowy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile to ja razy słyszałam od bezdzietnych znajomych, ze dziecko chcieliby, ale niestety nie maja pieniędzy. I wtedy dostaje spojrzenie, które albo znaczy "Ciebie to stać" albo "zwariowalas". Najczęściej to pierwsze, bo w końcu mieszkam w UK to się mnie powodzi, a jak. Pomijam fakt, ze tylko mój partner pracuje. W czasie ciąży mieliśmy spore problemy finansowe, które mnie mocno zestresowaly, ale dzięki temu kupiłam tylko najpotrzebniejsze dziecku rzeczy. A teraz? Lumpeksy, rzeczy od koleżanek, droższe zabawki tylko na urodziny/swieta z pieniędzy odkładanych przez dłuższy czas. Ja latam w jednych legginsach i dwóch bluzkach na zmianę. I śmieje się mówiąc tym moim bezdzietnym znajomym - a ja mam na wszystko, bo mnie stać! I patrzę na córkę, która bawi się "buziami" czyli buźkami narysowanymi przeze mnie na o ciętych nozkach od mebli. Pozdrawiam! Ps. Jak ktoś nie chce mieć dzieci tak naprawdę, to znajdzie zawsze powód dlaczego ich mieć nie moze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niby takie oczywiste życiowe przemyślenia, zaryzykuję stwierdzenie, każdej przyszłej Mamy. Myślę, że moja sytuacja jest całkiem niezła, facet ma bardzo dobrą pracę, ja swoją firmę. Wydawałoby się, że niczego nam nie brakuje. Mam ochotę to idę coś sobie kupić itp. Ale kiedy chodzi o dziecko, jakby nie było, inwestycję długo terminową, to pojawia się wiele wątpliwości... Co innego wybrać się do sklepu i od czasu do czasu pozwolić sobie na coś dla siebie, niech to nawet będzie krem za 150 zł, którego używać będziemy przez 2-3 miesiące. A co innego w ciągu kilku miesięcy wydać setki, ba! tysiące złotych, żeby godnie przywitać upragnione dziecko. Przecież nie chcemy, żeby mu czegokolwiek brakowało. Ile trzeba mieć na sam start, a gdzie tam reszta! :-)

    Nie ma co wyliczać, przeliczać kalkulować, bo nigdy byśmy się na dziecko nie zdecydowali. Mnie raz pokusiło, żeby rozpisać wyprawkowe wydatki, tak szybko jak wpadłam na ten pomysł, to równie szybko mi przeszło.

    A jak się okazuję ciąża to przecież nie tylko wydatki na samo dziecko ;-)

    Nie ma co nad tym rozmyślać! Jesteśmy kobietami, kto da radę jak nie my! Grunt to dobra organizacja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekając na idealny moment, w którym w końcu stwierdzimy, że stać nas będzie na wszystko możemy czekać baaardzo długo. Nigdy nie ma idealnego momentu na dziecko. Grunt, żeby odnaleźć się w tym wszystkim.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...